Lebiediew, Granica zapomnienia
Siergiej Lebiediew, Granica zapomnienia, przełożył Grzegorz Szymczak Wydawnictwo Claroscuro, 2018 | fot.: Kreatywna.pl

Odzyskiwanie zapomnianego: Siergiej Lebiediew, Granica zapomnienia

To nie jest lekka książka, nie czyta się jej jednym tchem. Przeciwnie – wymaga skupienia i namysłu. Więcej, dotyczy sowieckiej przeszłości, której skrawki drzemią gdzieś tam, na krańcu świata. Dlaczego więc warto sięgnąć po Lebiediewa?

Siergiej Lebiediew, Granica zapomnienia, przełożył Grzegorz Szymczak
Wydawnictwo Claroscuro, 2018

Granica zapomnienia ukazała się w Polsce dzięki  Claroscuro, które specjalizuje się m.in. w literaturze rosyjskiej, skupia się także na klimatach noir. To dzięki pasji wydawnictwa możemy poczytać twórczość uznaną, choć w Polsce nieco niszową. Jak mówi manifest Claroscuro: Poszukujemy czytelników, nie konsumentów. Taką solidną pozycją czytelniczą jest właśnie rzeczona Granica zapomnienia, debiutancka powieść Siergieja Lebiediewa. W Rosji nominowana do szeregu nagród, doceniona także za granicą – The Wall Street Journal uznał ją za jedną z dziecięciu najlepszych powieści roku 2016.

Powieść jest opisem podróży pewnego geologa wędrującego na północ Rosji w poszukiwaniu śladów człowieka, którego obecność w dzieciństwie wywarła niezatarty wpływ na bohatera. Kim tak naprawdę był Drugi Dziadek, surowy, niewidomy starzec, który uratował niegdyś życie chłopca? Śmierć ostatniej osoby związanej z tym człowiekiem zmusza bohatera-geologa do podróży, którą trudno nazwać sentymentalną. Jest w niej i najbardziej szara z szarych zwyczajność (przeszukiwanie szafek po Drugim Dziadku), są i brzydota otoczenia, turpizm i zwykłe, przerażające okrucieństwo (np. drastyczny opis na wpół obłąkanego z głodu uciekiniera, kanibala).

Narrator jednak nie wzdraga się przed rzeczywistością, wręcz przeciwnie – zachowuje stoicki spokój, z pietyzmem rejestrując wszystko, co go otacza. I, co najbardziej zwraca uwagę, jest w swoich opisach niezwykle poetycki (wielkie brawa dla tłumacza). To język wychodzi na pierwszy plan, skupia na sobie uwagę właśnie pieczołowitością połączoną z liryzmem. Po raz kolejny dostajemy więc (my, odbiorcy kultury) utwór pokazujący ocalającą moc słowa, w którym, jak w bursztynie, można odlać choć fragment odchodzącego świata. W podróży, która ma odkryć tajemnicę człowieka, wszystko zasługuje na uwagę.

Na przystanek podjechał samochód; czarna wołga z anteną – czyjś szofer dorabiał sobie z rana. Otworzyły się drzwi; wewnątrz wołga przypominała barłóg; pokrowce na siedzeniach z ciemnego, sztucznego futra o długim włosiu, przyciemniane szyby, wszystko trochę zdezelowane, niezbyt czyste, nieświeżo zalatujące gorącem samochodowego ogrzewania; kierowca był taki sam – w wełnianym bezrękawniku, z odkrytymi łokciami, w sztruksowych spodniach, gruby, ze złotymi zębami, nieogolony, z zezującymi od patrzenia w tylne lusterka oczami, naburmuszony po wczesnym przebudzeniu, ale chwacki, z tych, co to lubią drobne triki – wystrzelić palcem papierosa, chwycić go ustami w przekonaniu, że to jest prawdziwy szpan i brawura; tacy częściej idą na taksówkarzy niż prywatnych szoferów, zbierają się w grupki, czekając na pociąg w małych miasteczkach, ale trzy razy się zastanowisz, zanim wsiądziesz z takim do samochodu. Taka taksówka nie wiezie, lecz wywozi […] [Siergiej Lebiediew, Granica zapomnienia, s. 183]

I tak, jak w podanym wyżej przykładzie, na tę niezwykłą prozę składają się meandrujące, gargantuiczne (chciałoby się nawet powiedzieć: homeryckie) zdania, celne obserwacje, niepokojące opisy, próba „odlania” rzeczywistości w słowie. Celowo spowalniające akcję, aby zatrzymać w nieruchomym kadrze to, co tu i teraz. Z historii nadzorcy łagru utkanej ze wspomnień, śladów z przeszłości, narrator snuje opowieść o odchodzącym świecie, w który immanentnie wpisane było zło. A przecież ” Potrzebny jest tylko jeden człowiek, który weźmie na siebie wysiłek pamięci[…]” [Siergiej Lebiediew, Granica zapomnienia, s. 272]. Lebiediew bierze na siebie tę odpowiedzialność.

Granica zapomnienia to solidna dawka mocnej, przejmującej prozy. Klasyczna powieść wymagająca skupienia i namysłu zachwyca swoim językiem oraz niezwykłą zdolnością poetyckiego opisu świata. Obrazy stworzone przez Lebiediewa pozostają w głowie jeszcze na długo po odłożeniu książki.

Dominika Pawlikowska

 

Sprawdź także

sąsiednie kolory

Podróże przez śmierć: Jakub Małecki, Sąsiednie kolory

„Sąsiednie kolory” Jakuba Małeckiego to kolejne fascynujące dzieło w dorobku tego niezwykle utalentowanego młodego polskiego …