Dlaczego notyfikacje web push to następca newslettera?

Notyfikacje web push docierają bezpośrednio na ekran odbiorcy. | fot.: materiał partnera zewnętrznego

Coraz mniej osób angażuje się w wysyłane przez Ciebie newslettery? Szukasz alternatywnego rozwiązania, który pozwoli Ci – tak, jak e-mail marketing – prowadzić z odbiorcami komunikację 1 do 1, a przy tym będzie o wiele bardziej skuteczne w działaniu i szybsze we wdrożeniu? Dowiedz się, dlaczego notyfikacje web push są dokładnie tym, czego szukasz.

Newsletter – co to takiego?

Newsletter można porównać do popularnego jeszcze przed upowszechnieniem internetu biuletynu, czyli krótkiego w formie czasopisma naukowego, które powielało się na kserokopiarce i cyklicznie rozsyłało do osób zainteresowanych – prenumeratorów. Newsletter jest w zasadzie elektronicznym odzwierciedleniem biuletynu, a subskrybenci – prenumeratorów. To najczęściej krótka informacja językowo-graficzna, regularnie wysyłana do osób, które zadeklarowały, że chcą ją otrzymywać. Zwykle, tego typu internetową korespondencję, stosuje się w celu informowania klientów o nowościach w asortymencie, promocjach, publikacjach itp. Ma być krótkim, zachęcającym wstępem do tego, z czym subskrybent może zapoznać się na stronie docelowej, do której kieruje wiadomość mailowa. Za cel marketingowy newsletterów przyjmuje się budowanie relacji z odbiorcami – zarówno tymi, którzy są już naszymi klientami, jak i tymi, którzy dopiero zainteresowali się naszą ofertą.

Notyfikacje web push – co to takiego?

Podobny cel przyświeca notyfikacjom web push, czyli nowemu kanałowi komunikacji, który powstał w 2015 roku, w odpowiedzi na coraz krótszy czas skupienia internautów na treściach w sieci. To małe, prostokątne powiadomienia, pojawiające się w rogu ekranu komputera, tabletu czy smartfona. Ich zadaniem jest nie tylko podtrzymywanie relacji z odbiorcą, ale również maksymalne skupienie jego uwagi na jednym elemencie i zaangażowanie go do podjęcia akcji na stronie docelowej. W dodatku, te niewielkie notyfikacje tekstowe lub tekstowo-graficzne wyświetlają się odbiorcom również wtedy, gdy przeglądają strony inne niż witryny nadawcy powiadomienia, a także – w przypadku przeglądarki Google Chrome – gdy jest ona całkowicie wyłączona.

W czym notyfikacje web push są lepsze od newslettera?

Podobieństwa notyfikacji web push i newslettera są widoczne na pierwszy rzut oka. Jednak to właśnie ten drugi kanał zaczyna powoli ustępować miejsca w marketingowym świecie pierwszemu. Skrzynki mailowe internautów są coraz częściej przepełnione ogromem wiadomości, które nie zawsze życzyli sobie otrzymywać. Na szczęście powiadomienia typu web push, jakie oferuje np. PushPushGo.com, mają wiele zalet, które pozwalają im zyskać miano godnego następcy newslettera. Oto one:

  • notyfikacje web push docierają bezpośrednio na ekran odbiorcy – nie musi ich szukać w skrzynce mailowej,
  • notyfikacje web push nie wpadają do folderu SPAM, dzięki czemu wskaźnik ich dostarczalności jest o wiele wyższy niż w przypadku newsletterów,
  • notyfikacje web push są o wiele łatwiejsze w obsłudze – nie wymagają zaawansowanej wiedzy, a w zasadzie tylko dodania grafiki i krótkiego tekstu, przez co stają się rozwiązaniem dostępnym dla każdej firmy,
  • zapis na subskrypcję notyfikacji web push jest dla użytkownika o wiele szybszy i łatwiejszy niż zapis na subskrypcję newslettera, dzięki czemu łatwiej jest zgromadzić dużą bazę odbiorców,
  • dostarczalność notyfikacji web push i ich wyniki CTR są o wiele wyższe niż w przypadku newsletterów,
  • ponieważ dostarczanie notyfikacji web push odbywa się w czasie rzeczywistym, ich generalny czas wysyłki jest o wiele krótszy niż w przypadku – potrafiących trwać nawet kilka godzin – wysyłek newsletterów.

To oczywiście tylko najważniejsze zalety notyfikacji web push, które sprawiają, że są one aktualnie o wiele skuteczniejszym rozwiązaniem od e-mail marketingu.

Materiał partnera zewnętrznego

Sprawdź także

długopisy reklamowe

Długopisy reklamowe – skuteczna reklama Twojej firmy!

W dzisiejszych czasach większość firm inwestuje w gadżety reklamowe. I nie ma w tym nic …