płyty cd
Choć dzieła o tej tematyce pojawiają się już od dawna, to w Polsce są one raczej mało znane. A szkoda, bo wiele z nich stoi na wysokim poziomie artystycznym | fot.: stock.adobe.com

Trzy mało znane filmy o rasizmie i amerykańskim Południu

Ostatnie dwie dekady upłynęły pod znakiem licznych filmów i seriali starających się rozliczyć z rasizmem wobec Afroamerykanów, który wciąż stanowi duży problem na południu USA. Choć dzieła o tej tematyce pojawiają się już od dawna, to w Polsce są one raczej mało znane. A szkoda, bo wiele z nich stoi na wysokim poziomie artystycznym, a zarazem opowiada niesamowite historie, które trudno sobie wyobrazić w polskich realiach. Przedstawiamy trzy mniej znane, lecz wciąż warte obejrzenia filmy opowiadające o rasizmie na amerykańskim Południu!

W upalną noc (1967) – kryminał z wciągającą intrygą

Kino gatunkowe to wygodny kostium, po który sięgali liczni reżyserzy chcący zapoznać masową publiczność z bardziej ambitnymi tematami. „W upalną noc” zalicza się to tej kategorii filmów – to przede wszystkim świetnie napisany kryminał z wciągającą intrygą oraz charyzmatycznym głównym bohaterem Virgilem Tibbsem, czarnoskórym policjantem z Filadelfii odgrywanym przez pierwszą afroamerykańską gwiazdę kina, Sidney’a Poitera. Gdy przyjeżdża on w odwiedziny do Luizjany okazuje się, że przypadkowo zostaje wplątany w morderstwo lokalnego biznesmena. Początkowo miejscowy szeryf uważa go za podejrzanego, ale gdy okazuje się, że Tibbs jest uznanym detektywem od rozwiązywania zabójstw, ostatecznie prosi go o pomoc. Biały szeryf i czarnoskóry gliniarz muszą jak najszybciej rozwiązać sprawę morderstwa, kilkukrotnie ocierając się o śmierć.

Jak przystało na dobry kryminał, intryga jest wzorcowo poprowadzona, a reżyser ciągle podsuwa widzom nowe, często mylące tropy. Napięcie wynika nie tylko z samego śledztwa, ale też napięć rasowych pomiędzy mieszkańcami miasteczka, którzy najchętniej pozbyliby się czarnoskórego policjanta. Dużym plusem filmu są role Poitera oraz Roda Steigera odgrywającego nieco rasistowskiego, ale zaskakująco ludzkiego szeryfa, a także niesamowicie oddana atmosfera dalekiego Południa USA.

Opowieści żołnierza (1984) – śmierć czarnego sierżanta

Połowa lat 80 przyniosła nam wiele filmów opowiadających historie czarnoskórych bohaterów, w tym „Kolor purpury” Stevena Spielberga, nominowany do Oscara w 1985 roku. „Opowieści żołnierza” wyszły na ekrany kin na rok przed filmem Spielberga i zebrały bardzo dobre recenzje. Gdy w 1945 roku na poligonie wojskowym na dalekim Południu zostaje zastrzelony czarnoskóry sierżant, na miejsce z Waszyngtonu przybywa kapitan Davenport. Jako jedyny czarny oficer musi odkryć tożsamość zabójcy, a zarazem wykazać się zarówno przed oddziałem czarnoskórych żołnierzy, jak i dowodzącymi nimi białymi oficerami.

Podobnie jak „W upalną noc”, za „Opowieści żołnierza” odpowiada ten sam reżyser, Norman Jewison. Również i tym razem silną stroną filmu jest wątek kryminalny – jego rozwiązanie jest dość zaskakujące, choć tym razem intryga jest dużo prostsza. Film cały czas trzyma w napięciu, głównie dzięki serii retrospekcji, które dopowiadają kontekst i pokazują postać zamordowanego sierżanta w różnym świetle.

Missisipi w ogniu (1988) – Ku Klux Klan i działacze praw człowieka

„Missisipi w ogniu” to bez wątpienia najbardziej znany z opisywanych filmów, choć wciąż wydaje się on być obecnie nieco zapomniany przez publiczność. A szkoda, bo jest on po prostu świetny. Film opowiada o dwóch agentach FBI, którzy przybywają na amerykańskie Południe by wykryć morderców dwójki aktywistów praw człowieka, których ciała zostają znalezione w bagnie. Głównym podejrzanym jest Ku Klux Klan, a także współpracująca z nim lokalna policja i mieszkańcy miasteczka. Bohaterowie szybko odkrywają, że czeka ich karkołomne, śmiertelnie niebezpieczne zadanie…

Choć intryga kryminalna przedstawiona w filmie jest ciekawa i, co ważniejsze, dość wiernie oparta na prawdziwych wydarzeniach, to ”Missisipi w ogniu” ma dwie najważniejsze zalety: niepowtarzalny klimat amerykańskiego Południa oraz doskonałe role Gene Hackamana oraz Willema Defoe. Ich postacie różnią się w niemal wszystkim, a mimo to są zmuszone współpracować, by poznać tożsamość zabójców i przeżyć ataki członków Ku Klux Klanu. Film wciąż trzyma w napięciu – zdecydowanie warto dać mu szansę!

TBO

Sprawdź także

Biblioteka Miejska w Pradze

Piwo, Skoda i komunizm – kultowe pozycje literatury czeskiej!

Choć z Czechami dzielimy nie tylko granicę, ale też wspólną historię, kulturę oraz podobny język, …