The End of the F***ing World
Osiem krótkich, 20-minutowych, odcinków serialu nawiązującego do historii Bonnie i Clyde'a albo Thelmy i Louise to obrazy pozbawione tabu, celne, często brutalne, ale nie pozbawione czarnego, błyskotliwego humoru | fot.: Netflix

„The end of the f***ing world” czyli teenage drama na ostro

Netflix znowu jest na ustach wszystkich. Brytyjski miniserial o losach dwójki nastolatków jest mocny, dosadny, momentami balansujący na granicy dobrego smaku. Jest też dowcipny i bezkompromisowy. Inny od wszystkiego, co znaleźć można w worku z napisem teenage drama.

Pamiętacie serial z przesłaniem, czyli 13 powodów (13 Reasons Why)? Swego czasu był jednym z najpopularniejszych i szeroko dyskutowanych obrazów dla młodzieży. Po styczniowej premierze The end of the f***ing world poprzednik jest po prostu uładzoną opowieścią o trudach dorastania.

The end of the f***ing world

Już sam tytuł zapowiada produkcję, najogólniej mówiąc, mało ugrzecznioną. Bohaterami są skrajnie niedopasowany, milczący nastolatek podejrzewający u siebie skłonności psychopatyczne, James (Alex Lawther – Black Mirror, The Imitation Game) oraz pyskata, wulgarna, choć w rzeczywistości po prostu bardzo zagubiona dziewczyna, Alyssa (Jessica Barden – The Lobster, Ellen, Penny Dreadful). To nie są postaci, z którymi łatwo się utożsamić. Buntują się przeciwko wszystkiemu i wszystkim, przekraczają normy, choć spod buńczucznej miny ciągle wyzierają niepewność i zwykła potrzeba akceptacji.

The End of the F***ing World
Siła serialu są główni bohaterowie zagrani, zwłaszcza w przypadku Alyssy, na granicy brawury | fot.: Netflix

James i Alyssa sprawiają wrażenie przerysowanych, co pewnie jest zasługą literackiego pierwowzoru historii, komiksu Charlesa Forsmana pod tym samym tytułem. Dwójka nastolatków ucieka z domów aby dotrzeć do ojca Alyssy, który porzucił rodzinę, kiedy dziewczyna była dzieckiem. Po drodze spotykają złych, zepsutych i podłych ludzi, a ich reakcje na dziejące się zło ściągają na parę kolejne, coraz większe kłopoty. Alyssa staje się motorem napędowym akcji – prowokuje, nie owija w bawełnę, nie używa eufemizmów, ciągle przesuwa granice. James początkowo jedynie towarzyszy dziewczynie, pozwala się prowadzić. Ale jak to w opowieściach drogi bywa, wspólna podróż rozwinie ich relację. Bohaterowie są irytujący, zabawni, zwyczajnie głupi albo zasługujący na współczucie. Ciekawym zabiegiem jest to, że słyszymy ich myśli, co pozwala na próbę zrozumienia pokrętnej logiki, a po początkowym szoku – także na polubienie postaci. Choć – umówmy się – nie jest to łatwe.

The End of the F***ing World
Bohaterowie popadają w coraz większe tarapaty | fot.: Netflix

Osiem krótkich, 20-minutowych, odcinków serialu nawiązującego do historii Bonnie i Clyde’a albo Thelmy i Louise to obrazy pozbawione tabu, często brutalne, ale nie pozbawione czarnego, błyskotliwego humoru. Do tego garść celnych spostrzeżeń socjologicznych. Czasem powieje nudą lub na odwrót – jest aż nadto nieprawdopodobnie. Jednak całość się broni – historia wciąga i zapada w pamięć, nawet jeśli się na nią obruszamy.

plinq

Sprawdź także

gabinet osobliwości

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” – nowe oblicze grozy

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” to serial, który ukazał się na platformie streamingowej Netflix pod …