do szpiku kości
Nie mamy tutaj do czynienia z mikrotraktatami na temat godności umierania – przeciwnie, autor szczerze powątpiewa w to, że w myśleniu o śmierci i chorobie osadza się coś z ducha niezwykłości | fot.: Fotolia

Brzydka literatura piękna: Krzysztof Jaworski, „Do szpiku kości”

Książka Krzysztofa Jaworskiego (Do szpiku kości. Ostatnia powieść awangardowa, Biuro Literackie, 2013) jest wyjątkowo b r z y d k a. Ma się rozumieć, brzydka właśnie. Traktuje o chorobie, a ściślej: nowotworze, który atakuje samego pisarza. W książce znajdziemy strzępki natury eseistycznej, formy liryczne, dialogi, krótkie a dosadne pytania (składające się na cały rozdział) czy wymyślnie poszatkowane refleksje. Tekst, by tak rzec, właściwy oskrzydlony został wieloma nawiązaniami i choć książka niewielkich jest rozmiarów, to prawie każda strona przynosi nowe, znaczące literacko, nazwisko.

Tytuł każdego rozdziału zaczyna się od słowa „dlaczego” (np. Dlaczego wiara w słowaDlaczego czujność i niepewność). Zabieg ten sprawia wrażenie, jakoby wszystkie wątpliwości, opatrzone tytułem z powtarzającym się wyrazem, były jednak częścią powieści (lub fortunniej brzmiącego – tekstu) rozważającej możliwość stworzenia powieści o bólu i chorobie (klasyka!).

Nawiązania

Nie mamy tutaj do czynienia z mikrotraktatami na temat godności umierania – przeciwnie, autor szczerze powątpiewa w to, że w myśleniu o śmierci i chorobie osadza się coś z ducha niezwykłości. Tekst jest boleśnie prawdziwy, szorstki. Nie ma tu żadnych niezawodnych sądów o rzeczy, są za to przekleństwa. Poza inwektywami, które, naturalnie, są li tylko szpikiem całości, mamy dłuższe konstatacje ujęte w niby-dziennikowe formy czy pokpiwania. Tekst w zadziwiający sposób nawiązuje do innych – nierzadko podczas lektury można odnieść wrażenie fantastycznej niewspółmierności myśli autora z, przykładowo, postacią, o której pisze. Bo jak inaczej próbować wykazać specyfikę tegoż tekstu, kiedy obok odrażającej wizualności mamy aluzję do, dajmy na to, Małego Księcia. Autor, drastycznie zmieniając kontekst, naśladuje tonację stylistyczną wypowiedzi charakterystyczną dla Róży. Dwukrotnie pojawia się też nawiązanie do Czarodziejskiej Góry. Pierwszy raz: gdy autor wspomina o podwyższeniu temperatury; w sanatorium jej mierzenie i wnikliwa obserwacja rozszalałej natury rtęciowego cygara były podstawowym zajęciem kuracjuszy; drugi raz: kiedy pisze, że w jego snach występują Madame Chauchat czy Hermina Kleefeld. Powieść Manna, do której aluduje autor Do szpiku…również – jako jedyna z szeregu znajdujących się w tekście odwołań – porusza temat choroby (także) w czysto fizjologicznym wymiarze (ból fizyczny, izolacja, powtarzalność czynności). Czy autor robi to po to, aby Mannowi złożyć hołd, aby Mannem opisać to, czego sam nie nie jest w stanie? A może po prostu chodzi o powołanie się na znaną pozycję traktującą – między innymi – o chorobie, by wykazać uniwersalność, powszechność tejże (innych, wielkich interesował ten temat, mnie interesuje także)? Trudno tutaj o jednoznaczną odpowiedź.

Jaworski wielokrotnie kpi sobie z własnego stanu. Pisze wiersze, które w sposób uszczęśliwiający czytelnika naigrawają się z tekstów usiłujących oddać smutek czy chorobę za pomocą pewnego dostojeństwa formy. Książka jest na ową chorobę gorącą repliką, odpowiedzą czy też może jej komentarzem, zapewne ironicznym, jak to u niego. Największą skuteczność znów wykazuje ironia. Jawi się jako jedyny słuszny środek – najpełniej wyrażający ból, którego intensywność wielkie słowa mogą jedynie ośmieszyć.

ŁRE

Sprawdź także

sąsiednie kolory

Podróże przez śmierć: Jakub Małecki, Sąsiednie kolory

„Sąsiednie kolory” Jakuba Małeckiego to kolejne fascynujące dzieło w dorobku tego niezwykle utalentowanego młodego polskiego …