Zbigniew Wodecki
Zbigniew Wodecki | fot.: CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=554678

Wodecki. Tak mi wyszło – czyli o niesamowitej relacji muzyków

„Wodecki. Tak mi wyszło” nie jest książką jakiej wszyscy się spodziewali. Bowiem nie jest to tylko książka autobiograficzna o życiu słynnego polskiego estradowca, ale przede wszystkim jest to niesamowita opowieść o międzypokoleniowej relacji muzyków, którzy jakimś zrządzeniem losu spotkali się na swoich ścieżkach kariery, a rezultat tego spotkania przeszedł najśmielsze oczekiwania.

Książka opowiada historię niesamowitej relacji pomiędzy Wodeckim a zespołem Mitch&Mitch, która rozpoczęła się dosyć niespodziewanie. Cała historia zaczyna się w 1976 roku, kiedy ukazał się na rynku muzycznym w Polsce pierwszy album muzyczny Zbigniewa Wodeckiego, na który to teksty napisali Wojciech Trzciński i Wojciech Młynarski, a muzykę skomponował Wodecki właśnie. Niestety płyta nie trafiła na swój moment, nie było a niej królujących wówczas hitów dancingowych, a utwory napisane pod całe orkiestry. To także czas kiedy zaczęto odchodzić od dużych orkiestrowych wykonań i ograniczać się do kilku najpotrzebniejszych instrumentów na scenie, jednocześnie tnąc znacząco koszty.

Powrót do przeszłości w nowym wydaniu

Płyta przeszła bez większego echa, nie była również szczególnie promowana dlatego Polska zdążyła dawno o niej zapomnieć zanim jej fenomen w ogóle został dostrzeżony przez szerszą publiczność. Wodecki przez lata stawał się eleganckim panem z telewizji od „Pszczółki Mai” oraz znanego wszystkim hitu „Chałupy, welcome to”. I wydawać by się mogło, że tak też jego kariera muzyczna dobiegnie końca. Ale stała się rzecz przedziwna, bowiem okazało się, że od wielu lat ta właśnie płyta jest przegrywana pomiędzy muzykami i krąży gdzieś w drugim obiegu, jednocześnie istniejąc w świadomości muzyków zdecydowanie młodszego pokolenia. Tak też trafiła do Macia Morettiego z zespołu Mitch&Mitch, który skontaktował się z Wodeckim, proponując mu muzyczną współpracę. Współpracę, która na dobre rozpoczęła się od pamiętnego OFF Festiwalu w Katowicach, na który zaprosił ich Artur Rojek. Absolutnie nikt nie spodziewał się takiej eksplozji muzycznej w wykonaniu tych właśnie artystów.

Dwóch autorów i dwie uzupełniające się części książki

Kamil Bałuk, autor pierwszej części książki w fenomenalny, reporterski sposób opisuje ciekawą relację ludzi z tak różnych środowisk muzycznych, o tak odmiennym sposobie patrzenia na wspólne występy, a mimo tych różnic ze współpracy rodzi się nowa płyta na kanwie tej z 1976 roku, a mianowicie 1976: A Space Odyssey, która podbija listy przebojów w polskich radiach. Ponadto artyści zgarniają za tę płytę także dwa Fryderyki. Druga część z kolei tej książki jest napisana przez Wacława Krupińskiego i jest to tak zwany wywiad rzeka, który autor przeprowadził zanim przygoda z Mitch&Mitch się zaczęła. I to jest doskonały kontekst w tej książce pokazujący człowieka, który pogodził się z realiami rynku muzycznego, na którym działa i w ramach oczekiwań społeczeństwa grał to, czego ludzie chcieli słuchać, a słuchać chcieli „Pszczółki Mai” właśnie. Książka jest doskonałą pozycją zarówno dla osób, które gustują w biografiach, ale także dla tych, którzy wróciliby do historii muzyki popularnej w Polsce w ogóle.

NBL