kobieta w oknie
"Kobieta w oknie" nie jest jednak aż tak zła, jak ją malują | fot.: Netflix

Kobieta w oknie – recenzja nowego thrillera od Netflixa

Od kilku lat Netflix inwestuje coraz więcej we własne, unikalne treści, które często odznaczają się budżetem godnym blockbustera. Najnowszą oryginalną produkcją Netflixa jest thriller „Kobieta w oknie” w reżyserii Joego Wrighta. Film oparty został na wydanej w 2018 roku powieści o tym samym tytule, a w jego obsadzie znaleźć można prawdziwe gwiazdy srebrnego ekranu: Amy Adams, Julianne Moore, Gary’ego Oldmana i Anthony’ego Mackie. Czy warto zobaczyć „Kobietę w oknie”? A może mamy do czynienia z kolejnym netflixowym średniakiem?

O czym opowiada „Kobieta w oknie”?

Główną bohaterką „Kobiety w oknie” jest psycholog dziecięca Anna Fox (Amy Adams). Cierpi ona na agorafobię, przez co jest zmuszona do ciągłego przebywania w swoim mieszkaniu. Zaprzyjaźnia się ona z kobietą mieszkającą w apartamentowcu po przeciwnej stronie ulicy (Julianne Moore), która wkrótce znika bez śladu. Anna jest przekonana, że za jej zaginięciem może stać któryś z sąsiadów i zaczyna poszukiwać prawdy na własną rękę. Co tak naprawdę stało się z przyjaciółką Anny? Jakie tajemnice odkryje bohaterka podczas śledztwa?

Amy Adams kobieta w oknie
Główną bohaterką „Kobiety w oknie” jest psycholog dziecięca Anna Fox (Amy Adams) | fot.: Netflix

Thriller z zagadką kryminalną i nutką tajemnicy

Pod względem gatunkowym film jest klasycznym thrillerem, którego główną osią fabularną jest zagadka kryminalna. Postać głównej bohaterki cierpi na lęk przed otwartymi przestrzeniami, w czym przypomina graną przez Sigourney Weaver główną bohaterkę „Psychopaty” z 1995 roku. Reżyser „Kobiety w oknie” doskonale zdaje sobie sprawę z podobieństw i wielokrotnie puszcza oczko do fanów klasyka z lat 90. Co istotne, przypadłość głównej bohaterki jest kluczowa dla rozwoju fabuły, co wymusza bardziej stonowane tempo akcji. Niestety nie wychodzi to filmowi na dobre – przedstawiona opowieść jest raczej prosta, a fabularne wolty łatwe do przewidzenia, przez co część widzów może mieć problem z wciągnięciem się w akcję. Nie pomaga w tym kreacja postaci, które są bardzo jednowymiarowe i nijakie. Niestety Wright nie potrafi lub nie chce wykorzystać w pełni potencjału drzemiącego w utalentowanej obsadzie – Amy Adams przez większość filmu miota po mieszkaniu i gra jedną miną, Wyatt Russel urwał się z planu „Jokera”, a Gary Oldman jest – co zaskakujące – pozbawiony charyzmy.

kobieta w oknie
Pod względem gatunkowym film jest klasycznym thrillerem, którego główną osią fabularną jest zagadka kryminalna | fot.: Netflix

Kolejny przeciętniak od Netflixa

„Kobieta w oknie” nie jest jednak aż tak zła, jak ją malują. Sam film jest bardzo ładnie nakręcony. Widać budżet włożony w scenografię i pracę kamery, co Wright wykorzystuje do bardzo dobrego ogrania wnętrz. W końcu akcja filmu w większości dzieje się w pomieszczeniach, a wydobycie z nich właściwego dla thrillera napięcia jest niełatwym zadaniem, z którego reżyser wychodzi z tarczą. Warto też zwrócić uwagę na ścieżkę dźwiękową wyróżniająca się doskonale zaaranżowanymi dźwiękami miasta. Niestety ładna strona wizualna oraz przyzwoity dźwięk to za mało, by nazwać „Kobietę z okna” pełnoprawnym, dobrym thrillerem. Fabuła filmu jest zbyt przewidywalna, postacie są mało angażujące, a aktorzy grają w zupełnie różnych kluczach. Ostatecznie „Kobieta z okna” to kolejny przeciętniak od Netflixa. Ciekawe, kiedy gigant streamingu zaszczyci nas wreszcie jakimś wybitnym długim metrażem?

TBO

Sprawdź także

gabinet osobliwości

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” – nowe oblicze grozy

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” to serial, który ukazał się na platformie streamingowej Netflix pod …